Polski król rowerów – Zbigniew Sosnowski Jak jeden człowiek zbudował imperium
Polski król rowerów – Zbigniew Sosnowski
Jak jeden człowiek zbudował imperium
Zbigniew Sosnowski stworzył polskie rowery. W czasach, w których nikt jeszcze nie rozróżniał enduro od traila, założył firmę, która z czasem miała stać się prawdziwym europejskim potentatem i drapieżnie wkraczać na rynki zachodniej Europy. Nie odziedziczył tej firmy, ale stworzył ją sam, od podstaw, polegając na własnym wyczuciu i wizji. Nigdy nie zdobył menedżerskiego wykształcenia, nigdy też nie studiował półautobiograficznych książek młodych przedsiębiorców, a mimo to jego historia inspiruje całe rzesze aspirujących biznesmenów. To dzięki niemu polskie rowery są znakiem jakości rozpoznawalnym na całym świecie.
Z Przasnysza do Europy
Historia Sosnowskiego przypomina trochę amerykański sen: wystarczyły dwie dekady, by ze skromnego przedsięwzięcia stworzyć rowerowe mocarstwo, w dodatku konkurencyjne na globalnym rynku. Miejsce Krossa od początku było w Przasnyszu – niewielkiej miejscowości położonej 100km na północ od Warszawy. To tam powstają w 100% polskie rowery: od koncepcji, przez projekt, aż po końcowy montaż, wszystkie etapy produkcji mają miejsce właśnie tam. Cały dział Research & Development, gdzie konstruktorzy projektują i testują nowe rowery, a także fabryka i biura administracyjne mieści się w Przasnyszu. Dzisiaj Kross to olbrzymi kompleks, jednak na początku skala przedsięwzięcia była zupełnie inna.
Zaczęło się od 30 sztuk rowerów marki Romet, które Zbigniew Sosnowski kupił od producenta i sprzedał na pniu. Później był niewielki sklep rowerowy, oczywiście w Przasnyszu i ostrożne badanie rynku. Wszystko robił sam, własnymi rękami – dzięki temu poznał rynek na każdym jego poziomie. I dzięki temu był w stanie później sprawnie pokierować stopniowo rosnącą firmą.
Od samego początku wiedział, że zostanie producentem, nie zadowalała go sprzedaż cudzych produktów. Lata 90. oferowały dużo możliwości w kraju, którego mieszkańcy byli spragnieni tak wielu produktów. Przyszły prezes Krossa miał możliwość wejścia w jedną z trzech branż: piwa, słodyczy lub rowerów. Wybrał te ostatnie ze świadomością, że wszystkie jego działania będą skoncentrowane na nieustannym rozwoju i że w końcu doprowadzą go do własnej produkcji. Od tego czasu zmienił się i rynek i polski klient. O ile wcześniej przeciętnemu nabywcy wystarczyły dwa koła i kilka przerzutek, o tyle dzisiejszy polski rowerzysta kupuje rower bardzo świadomie. Sosnowski i Kross byli nie tylko świadkami, ale też aktywnymi uczestnikami tej zmiany. W tej chwili marka z Przasnysza posiada 25% polskiego rynku rowerowego.
Bieg z przeszkodami
W historii marki jest wiele punktów przełomowych, ale to lata współpracy z Decathlonem stworzyły sytuację, która zdecydowała o przeznaczeniu marki. W 2005 Kross zaczął produkować rowery dla francuskiej sieci sportowej, przy czym zlecenie było jak na tamte czasy ogromne: ponad 400tys. rowerów rocznie stanowiło połowę produkcji firmy z Przasnysza. Zakres odpowiedzialności za produkt był nadzwyczaj wysoki – Kross odpowiadał za produkcję stalowych ram, widelców i obręczy, a także za lakiernictwo. Jest to o tyle imponujące, że Decathlon od swoich kontrahentów żądał zazwyczaj jedynie złożenia gotowych części. To właśnie ta nadzwyczajna autonomia, a także wysokie wymagania w zakresie jakości produkcji i organizacji pracy, stanowiły największy impuls do wzrostu dla Krossa.
W 2007 roku, jeszcze w trakcie trwania umowy z Decathlonem, Sosnowski postanowił pozostawić firmę swojemu zarządowi. Wyniki Kross były dobre, więc postanowił skupić się na rozwijaniu firm spoza branży rowerowej. Wrócił zaledwie po roku, zaniepokojony gwałtownymi zmianami na rynku. Sprzedaż tanich rowerów spadła o 120 tysięcy sztuk rocznie – tak ogromne zmiany w tak krótkim czasie oznaczały rewolucję na rynku. W tym samym czasie wzrosła sprzedaż rowerów drogich, co wskazywało na to, że współpraca z Decathlonem niedługo może okazać się bezowocna. Sosnowski przeprowadził analizy i po jakimś czasie zdecydował się na zamknięcie kontraktu z francuską siecią.
Nie była to łatwa decyzja, ponieważ wiązała się z konieczną restrukturyzacją w firmie, ale ostatecznie okazała się dobroczynna. Przyszedł czas, by Kross rozwijał się samodzielnie jako unikatowa polska marka. To był początek drogi, która doprowadziła firmę do obecnej pozycji w Europie. To wtedy Sosnowski powołał do życia dział Research & Development, który okazał się zbawieniem dla marki. Pomysły zespołu R&D powodują rewolucyjne zmiany z roku na rok. To dzięki nim nie ma w produkcji żadnej przewidywalności, a Kross nie tylko podąża za rowerowymi trendami, ale w pewnym sensie też je sam wyznacza.
Firma z pasji
Pod wodzą Sosnowskiego Kross przekształcił się w firmę, której daleko do standardowych korporacji. Mimo swoich rozmiarów i liczby zatrudnianych osób (ponad pół tysiąca pracowników) firma pozostaje bardzo blisko sprzężona ze swoją branżą. Praktycznie każdy pracownik w Przasnyszu jeździ na rowerze. Konstruktorzy utrzymują, że najlepszy sposób na stworzenie dobrego roweru to prawdziwe pasjonowanie się tematem. Dyrektorzy działów samodzielnie testują topowe modele na weekendowych wypadach w góry. Wielu pracowników jeździ w maratonach MTB czy amatorskich zawodach szosowych. Podobnie sam Zbigniew Sosnowski – wciąż jeździ z oboma synami.
Źródło: Kross