Pomysł, który może ocalić życie Twoje lub Twojego przyjaciela
Pomysł, który może ocalić życie Twoje lub Twojego przyjaciela
To historia o zapalonym amatorze kolarstwa górskiego, który podczas jednej ze swoich wypraw doznał wypadku i – na szczęście – został uratowany przez przechodniów. A gdyby nikt go nie znalazł? A co, jeśli pomoc nadeszłaby zbyt późno? I wreszcie – ile podobnych historii (niestety) znamy?
W tym przypadku mówimy o rowerzyście, ale równie dobrze mógł to być narciarz lub wspinacz, mógł to być ktoś, kto znalazł się na odludnej ulicy jadąc na hulajnodze albo osoba uprawiająca jazdę konną w terenie.
Tom to zwyczajny chłopak, który postanowił wyruszyć w góry na wycieczkę rowerową. Jeździ samotnie, ale był na tej leśnej trasie już tysiące razy i czuje się bezpiecznie.
Chwila nieuwagi, może jakiś wystający korzeń i chłopak upada na ziemię.
Tom ma na głowie kask, ale uderzenie jest tak silne, że traci przytomność. W pobliżu nie ma nikogo. Tom budzi się, nie wie gdzie jest, niczego nie pamięta i nie może wezwać pomocy. Mdleje raz za razem.
Czysty przypadek sprawia, że znajdują go przechodnie, którzy ratują go z opresji.
Alexander Schumacher – inżynier motoryzacji, Andreas Botsch – dyplomowany ekonomista i Malte Buttjer, który ma wiele lat doświadczenia w mediach cyfrowych to trzej kolarze i równocześnie przyjaciele Toma. To, co przytrafiło się ich przyjacielowi – z którym przeżyli wiele rowerowych wypraw – zmroziło ich do szpiku kości: zadecydowali, że bezpieczeństwa nie wolno pozostawić przypadkowi.
Mieliśmy jasno sprecyzowany pomysł, jaki rodzaj systemu alarmowego chcemy zaprojektować: miał być w 100% godny zaufania, łatwy w użytkowaniu i – przede wszystkim – nie zakłócać przyjemności płynącej z jazdy na rowerze. – wyjaśnia Alexander Schumacher.
Malte Buttjer, Alexander Schumacher, Andreas Botsch - przyjaciele Toma i założyciele TOCSEN.
Odpowiedź to TOCSEN: połączenie małego precyzyjnego czujnika i darmowej aplikacji na smartfona. W momencie, kiedy sensor wykryje upadek, aplikacja pyta użytkownika czy wszystko jest w porządku. Jeżeli w ciągu 30 sekund nie otrzyma odpowiedzi, Tocsen automatycznie wysyła komunikat alarmowy, zawierający aktualną pozycję GPS zarówno na osobiste numery alarmowe, jak i do wszystkich użytkowników aplikacji (czyli tzw. Tocsen Rescue Community: Społeczności Ratunkowej Tocsen) w promieniu 3 km. Społeczność to zarówno wszyscy, którzy mają czujniki Tocsen na swoich kaskach, jak i ci, którzy ściągnęli darmową aplikację i są dostępni dla członków społeczności, jeśli zajdzie taka potrzeba.
TOCSEN powinien być używany podczas uprawiania każdego sportu, w którym stosujemy kask: od dyscyplin rowerowych, włączając w to jazdę na rowerze po mieście, przez sporty zimowe takie, jak downhill, snowboard, po jazdę konną, wspinaczkę i alpinizm. Jest również przydatny dla uczestników ruchu miejskiego, którzy korzystają z roweru czy hulajnogi.
Dwa przykłady zastosowania urządzenia Tocsen
Pierwsza masowa produkcja została sfinansowana przez platformę crowdfundingową, a obecnie start-up sprzedaje czujniki za pośrednictwem swojego sklepu internetowego. Dziś Tocsen zatrudnia 12 osób, czujnik jest sprzedawany w wiodących niemieckich sklepach rowerowych i ze sprzętem outdoorowym, a społeczność Tocsen liczy ponad 19000 osób.
Pomysł był tak trafiony, że ALPINA, uvex i Ekoï, giganci na rynku outdoorowym, rowerowym, jeździeckim oraz w dziedzinie kasków do sportów zimowych, zdecydowali się zintegrować urządzenie z niektórymi modelami swojego sprzętu!
Mały, lekki czujnik zderzeniowy w końcu jest dostępny także w Polsce – online, z polskojęzyczną wersją aplikacji zarówno w wersji dla czujników zewnętrznych, jak i zintegrowanych z niektórymi modelami kasków ALPINA, uvex i Ekoï. Więcej informacji znajdziesz na stronie www.tocsen.com